Jak mawia klasyka polskiego kina o Polsce i Polakach (Dzień Świra) „Jestem skrajnie zmęczony… a przecież jest rano”. Wiesz, że powinieneś wstać, otrząsnąć się – pokazać, że żyjesz. Ale jesteś przyspawany do krzesła na lekcji, sali wykładowej, czy w pracy.
Próbujesz się rozciągnąć, ale nie możesz się ruszyć. Nie śpisz nocami, tylko bezwiednie scrollujesz tablicę na fejsie. Jesteś jak “Walking Dead”. Wiesz, że musisz odpocząć, ale zawsze coś… Weźmiesz raz czy drugi tabletkę ziołową na uspokojenie, albo z grubej rury potraktujesz swój umysł lekiem na bezsenność i co? I…
Nie kontrolujesz swoich ruchów.
Chrzanić rozgrzewki, poranne bieganie, które ponoć ma cię otrzeźwić. Ktoś, kto by ci o tym powiedział, prawdopodobnie zaznałby z Twojej strony czegoś, co w języku facebooka nazywa się „kropką nienawiści”. Ponieważ cudem urwałeś tych kilka godzin na sen w nocy, rano budzisz się względnie świeży. Ale bardzo prawdopodobne jest, że za chwilę głowa sama ci opadnie i nastąpi zapaść. Potrzebujesz towarzysza podróży, który będzie pilnował, żeby Twoja głowa nie opadła z całą resztą.
Sięganie po coś jest nader angażujące intelektualnie.
Po kawie albo innym energetyku, który ma cię podtrzymać przy życiu jesteś nader wrażliwy na otaczającą cię rzeczywistość. Czy na pewno? Może się okazać, że macasz 10 razy dłonią stół, na którym leżał pilot do projektora, który miał wyświetlić Twoją prezentację i jakoś go tam nie ma, zniknął. Macanie stołu 10 razy to jedyna czynność w danym momencie, na której jesteś w stanie się skupić, ale często nie wiesz nawet po co to się dzieje.
Mówisz do siebie
W tym wypadku ostra faza niedospania daje o sobie znać. Żeby się upewnić, że zapamiętujesz wszystko co powinieneś zapamiętać, żeby rozumieć, co się wokół dzieje, żeby połączyć wątki – mówisz do siebie, mruczysz, głośno myślisz. To jest ok, też tak czasem robię… Ale pokazywanie tego w miejscu publicznym może być doświadczeniem dość nieprzyjemnym, gdy luzie się na ciebie gapią, jak na dziwaka.
Wyglądasz jak Frankenstein
Jedziesz rano tramwajem lub autobusem, znajdujesz jakimś cudem miejsce siedzące i nie ma Cię. Znikasz w otchłani. Zamotany w jakieś szaliki, kaptury etc. Potem budzisz się z wielkim odciskiem na prawym policzku albo z wielką szramą na czole od czapki.
Paradoksalnie masz najlepsze pomysły
Mózg w momencie wyczerpania jest na najwyższych obrotach, żebyś w ogóle wiedział, co się wokół Ciebie dzieje. Skutkiem ubocznym tego procesu jest niebywała bystrość umysłu i trzeźwość myślenia. Tyle, że bardzo szybko o tych rzeczach, które przyjdą ci do głowy – zapominasz.
Nie wiesz, co to jest “stan uśpienia”.
Zawsze zazdrościłem ludziom, którzy mówią: “Jestem tak strasznie zmęczony” w jednej minucie, a w następnej już z otwartymi ustami i świstami w nosie śnili o dalekiej podróży na Bahamy. Lub tym, którzy mimo natłoku spraw potrafią się zregenerować właśnie w autobusie drzemiąc oparci o poręcz.
Mogą się odciąć „na pstryk”, a Ty siedzisz, majaczysz, wzdychasz i jesteś zły na cały świat. Jak oni to robią? Błędne koło polega na tym, że frustracja z powodu swojego stanu jest na tyle duża, że nie potrafisz się uspokoić, coś ci dzwoni, myśli cię gonią.
Jesteś zaskakująco szczery (nie kontrolujesz słów)
„Bardzo mi przykro, przepraszam, jeśli powiedziałem coś nie tak”. Twoje zasoby myślowe starczają na to, by wyrzucić z siebie myśl, jednak tej odrobiny, która powinna być przeznaczona na „pomyśl zanim powiesz” po prostu zabrakło. Mówisz to, co myślisz – jest tak?
Przeżywasz intensywne, ale krótko.
„Cześć Ania, co tam u Ciebie? Spoko… Piotrek NIE ODZYWAJ SIĘ DO MNIE!”. Rozdrażnienie, które cię dopadło niestety nie wróży dobrego dnia dla Twojego otoczenia. Drażni cię, gdy ktoś mówi „wrzuć na luz”. Każdy kolor razi po oczach, każdy szmer jest ostatnią rzeczą, jaką chciałbyś słyszeć. Denerwujące, co? Twój mózg jest jak postrzępiona gąbka w starej skrzypiącej kanapie.
STOP. RZUĆ TO, CO ROBISZ I ZDRZEMNIJ SIĘ. To mówię ja, Mike – Twój głos sumienia. Brawa. Kurtyna.